Pan Jowialski
Pan Jowialski - Aleksander Fredro.
Komedja w 4 aktach (5 obrazach), prozą Al. hr. Fredry. Premiera 15. 1.
Źródło: Goniec Śląski 1924, R. 4, nr 16 - Pan Jowialski.
Wersję cyfrową przygotował: Czesław Mnich.



     Jowialski - to symbol pewnej epoki dziejów nasz. p. berłem Habsburgów, Kpi sobie Fredro z usposobienia pewn. warstwy społeczeństwa, która gnuśnieje w zabawach, biernym trybie życia. Cały ten świat Jowialskich pije, je i sypia jak mu się podoba. Odznaczają się Jowialscy przyrodzoną biernością i brakiem energji twórczej. Fredrze właśnie chodzi o odmalowanie i ośmieszenie tych nierobów; dom Jowialskich można porównywać z domem warjatów. W dalszym sensie można uogólniać Jowializm jako symbol wszelkiej jałowości społeczeństwa czy jednostek, niepłodności na jakimkolwiek polu, wymokłości i przewiędłości duszy. Tak przynajmniej ja pojmuję temat Fredry, którego można uważać za jednego z wielkich komedjopisarzy.

     Mniejwięcej ma każdy z nas coś z owej opieszałości tracącej jowializmem. Odpowiednie prądy gnuśności całej warstwy społeczeństwa znalazły wyraz i u innych narodów; u Rosjan odpowiada Jowializmowi Obłomowszczyzna (wedł. pow. Gonczarowa) lub mówimy też o Bowaryźmie (według powieści Flauberta Madame Bovary); lecz to moje własne zapatrywania.

     W komedji naszej nie dzieje się wiele, kończy się banalnie małżeństwem Jasia i Kasi. Głównem wątkiem, kwintesencją jest właśnie uchwycenie tego nastroju Jowialszczyzny.

     Sztukę grano starannie, dobrze, ujmująco. Zespół dostroił się do warunków tkwiących w samej komedji. Każdy usiłował ze siebie wydać co posiadał najlepszego. Żwawe tempo, pogodne ciepłe, wielobarwne dekoracje prof. Ligonia zadawalały.

     Reżyser Leśniewski był Jowialskim senior. Obmyślał szczególnie swoją rolę. Jałopowatość tego dziamy - bajbaju stosownie do sytuacji wyraził bardzo dobrze. Śmiano się, kiedy powtarzał swoje banialuki przysłowiowe i bajeczki. Oddawał wybornie przygłupią minę zadowolonego i okadzonego figlarza. Ucieszny był pod względem postaci ten imć pan Jowialski, morowy starzec z pieczonek duszonych i szyneczek. Tylko timbre głosu był zbyt wygórowany, tak że nietylko podług mojego własnego zdania niektóre bajki tego klituśbajtusia straciły na wyrazistości. Traktowanie więc tonu, wycieniewanie względnie dźwięczność mogłaby usunąć tę usterkę.

     Szambelana, syna jego, zagrał charakterystycznie Frankowski z odpowiednią głupią gapiowatą miną „boroczka“ - zidjociałego, Ma jednę tylko namiętność: chwytanie ptaków za pomocą samotrzasków. Dobrze uwydatniał Frankowski usiłowanie wysłowienia się ptasięcia - człowieka z zaszpuntowanym rozumem.

     Skarlałą duchowo Helenę odtworzyła z wdziękiem p. Wrońska. Lecz oddała raczej naiwną pensjonarkę niż gęś bujającą po obłokach rozczulonego romantyzmu myślącą wciąż o niebieskich migdałach. I Helena stanowi komiczną postać. Bystrzyński pół blagiera, pół idelisty sprostał wymaganiom swojej roli. W tej postaci leży tragikomizm - stanie się Ludmir filistrem. Pokazuje nam Fredro, jak działa środowisko Jowialskich na na miernie intelektualnych ludzi. Otyją na ciele i duchu, zbaranieją, zardzewiają, będą Imcipanami Jowialskimi o rumiannych licach, skłonnością do paplania banialuków.

     Rozmarynowski dał Janusza; podobał mi się w drugiem przedstawieniu lepiej. Cieplutką słodką babką była p. Kliszewska, żona imci pana Jowialskiego; podziwia męża za trafność pomysłów i bystrość sto razy powtórzonych bajek i przysłowi. Uwypukliła p. Kliszewska tę stronę ubóstwiania męża w sposób przekonywujący.

     Żeromski - Wiktor, kreował zadawalająco zdrowego idealistę, artystę, który jedyny nie ulega cuchnącemu wegetowainiu jowialskich pasożytów. Sztuka była sukcesem naszego teatru. Życzę jej wypełnionej widowni.

             Jan Wypler

Źródło: Goniec Śląski