Zakochany w Kraju Środka
Źródło: Michał Wroński, Jan Wypler (1890-1965).
Zakochany w Kraju Środka, "Rudaslaska.naszemiasto.pl" 23.12.2005



     Uczniowie nazywali go „Parasolem”, gdyż niemal się z nim nie rozstawał. Przechadzał się pod nim nawet, gdy nie padał deszcz. Podobno nieraz rozkładał go w domu na stole, by zapewnić sobie spokój podczas pracy. Odgrodzony od zgiełku i ciekawskich spojrzeń studiował w oryginale dzieła chińskich poetów i myślicieli. Nieobcy był mu też arabski, perski, sanskryt, starogermański i starobułgarski. Zmarł podczas wigilijnego spaceru. Jutro od śmierci Jana Wyplera minie równo czterdzieści lat.

     Rodzinny dom Wyplerów przy obecnej ulicy Średniej w Kochłowicach nie zachował się do naszych czasów. Trudno też znaleźć kogoś, kto osobiście znałby tego niezwykłego człowieka. Najstarsi z kochłowiczan pamiętają wprawdzie jak w dużym kapeluszu przemykał ulicami dzielnicy, lecz na tym kończą się ich opowieści (ostatnie kilkadziesiąt lat życia Wypler spędził w Katowicach, choć pochowany został na cmentarzu przy kościele pw. Trójcy Przenajświętszej w rodzinnych Kochłowicach). Gdy przed niespełna dwudziestoma laty imieniem Jana Wyplera nazwano bykowińską „dwójkę” na uroczystości pojawił się jego brat Antoni wraz z synem Rudolfem – teraz jednak rozpytywani o kontakt do nich nauczyciele bezradnie rozkładają ręce.

     Najwięcej pamiątek kryje szkolne muzeum w kochłowickim „ogólniaku” – wycinki prasowe, zdjęcia, dokumenty władz oświatowych, a przede wszystkim wydane za sprawą Wyplera polskie tłumaczenia chińskiej literatury.

     Poezją z Kraju Środka kochłowicki nauczyciel zainteresował się dość późno, bo już po czterdziestce. Od młodości miał jednak „smykałkę” do języków. Na uniwersytetach w Kilonii i Wrocławiu studiował między innymi germanistykę, romanistykę i slawistykę. Później jako nauczyciel gimnazjalny we Wrocławiu, Zabrzu i Katowicach (choć był jednym z nielicznych znawców chińskiego w kraju nigdy nie trafił na wyższą uczelnię) uczył języków obcych. Tłumaczył również polską literaturę na niemiecki, między innymi na łamach ukazującego się w okresie plebiscytowym pisma „Most”.

     W sumie znał czterdzieści języków, z czego ponad połowę opanował po „profesorsku”. Był typowym naukowcem, beznadziejnie zakochanym w literaturze.

     Po przejściu na emeryturę co roku na kilka miesięcy wyjeżdżał na Hel. Jak wspomina znający go Bolesław Lubosz najpierw nad morze jechały skrzynie pełne książek, a dopiero później sam Wypler – mówi Antoni Ratka z Towarzystwa Przyjaciół Rudy Śląskiej.

     Swój blisko trzydziestoletni „romans” z literaturą Kraju Środka kochłowicki nauczyciel rozpoczął od „Myśli wybranych” Czuang dze, filozofa z IV wieku p.n.e. W sumie przetłumaczył z chińskiego na polski około tysiąca utworów. Jedynie drobna ich część doczekała się wydania drukiem – wydawcy nie byli specjalnie zainteresowani publikowaniem tak egzotycznych autorów.



     Michał Wroński

Źródło: rudaslaska.naszemiasto.pl