Uczczono pamięć wielkiego kochłowiczanina
Źródło: Portal Wiadomości24
Data: 15.05.2010
Autor: Adam K. Podgóski



     W piątek, 14 maja, w Kochłowicach upamiętniono 120 rocznicę urodzin profesora Jana Wyplera, wybitnego śląskiego językoznawcy.

     Po mszy świętej w kościele Trójcy Przenajświętszej grupa około 30 osób udała się na cmentarz i wiankiem otoczyła grób Wyplera. Krzysztof Chromy, sekretarz miasta Ruda Śląska odczytał okolicznościowy list od prezydenta Andrzeja Stani. Obecni byli również: Jakub Wyciślik, wiceprzewodniczący Rady Miasta, Feliks Wyciślik prezes kochłowickiego kola Związku Górnośląskiego, ojciec prof. Wlilibard Wypler SI, bratanek profesora, Barbara Siemińska, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 2 w Bykowinie, noszącej imię Jana Wyplera, wraz z uczniami.

     Marcin Jarząbek, przewodniczy zarządu Stowarzyszenia Genius Loci - Duch Miejsca podkreślił dwa główne rysy osobowości Jana Wyplera: szlachetność oraz zdolność budowania mostów między kulturami i cywilizacjami. Wypler dla większości swoich współczesnych był samotnikiem i dziwakiem, docenianym dopiero z czasem. W czasie okupacji odmówił podpisania Volkslisty, choć niemiecki był mu językiem najbliższym, poza językiem śląskim.

     Stale działał na rzecz przybliżania kultury polskiej i niemieckiej, ale też cywilizacji chińskiej, japońskiej i europejskiej. Znał około 30 języków, był tłumaczem, bibliofilem, po trochu też poetą i historykiem. Zmarł samotnie na katowickiej ulicy w Wigilię 1965 roku. Książki, które zbierał przez całe życie oraz jego notatki i niewydane teksty po części "ulegają rozproszeniu" (rozdane, wyrzucone…), po części zaś trafiają do Biblioteki Śląskiej i do muzeum przy Kochłowskim Liceum Ogólnokształcącym. Dopiero w latach 80. pojawiają się pierwsze grupy młodych śląskich literatów odkrywające twórczość Wyplera.

     W latach 20. XX wieku był jednym ze współtwórców dwujęzycznego czasopisma "Most-Die Brücke", które miało tworzyć most między polską i niemiecką kulturą wysoką - opowiada Marcin Jarząbek. - Wypler tłumaczy więc na niemiecki Kasprowicza, Mickiewicza, Żeromskiego… Sam też pisze, publikuje małe prace historyczne, recenzje, wymienia listy z polskimi pisarzami.

     Przełomowym wydarzeniem staje się jednak chwila, w której Wypler poznał teorię Domana Wielucha o nauce chińskiego i zdecydował się sam nauczyć się tego języka. "Jak można łatwo nauczyć się po chińsku" - tak Wypler w latach 30. nazywa nawet jeden ze swoich tekstów. Za chińskim przyszła kolej na japoński, koreański i sanskryt. Katowicki nauczyciel tłumaczy chińską poezję, opowiadania, dramaty, zgłębia założenia konfucjanizmu, a zwłaszcza taoizmu, który chyba najbardziej bliski jest jego charakterowi. Przed II wojną światową był dosłownie jednym z kilku sinologów w Polsce.

     Proboszcz ks. Jerzy Lisczyk zauważył, że talent Wyplera mógł się rozwijać dzięki wsparciu i zrozumieniu ks. Ludwika Tunkla. Sam Wypler był człowiekiem, który potrafił niezwykle pracowicie zajmować się nauką, wprost tytanem pracy naukowej. Szkoda, że nie znalazł miejsca w żadnym z uniwersytetów i szkoda, że tablicy nagrobnej nie ma nawet inskrypcji „ś.p.”, w końcu bowiem "nie był to człowiek niewierzący".

Na mogile Jana Wyplera, przy dźwiękach werbla, położono wiązanki kwiatów.


     Adam K. Podgóski

Źródło: kochlowiczanie.fora.pl