Czuang-dze, chiński filozof-poeta - Jan Wypler
Czuang-dze, chiński filozof-poeta. Przekład z chińskiego oryginału 1). - 02.08.1937.
1) Fragment z dzieła, które ukaże się w języku polskim p. t. „Mądrość starochińska".
Źródło: Kurier Literacko-Naukowy. 1937, nr 32 (2 VIII), Jan Wypler.
Wersję cyfrową przygotował: Czesław Mnich.

 
 Wydawnictwo::  Oficyna Wydawnicza Hairesis
 Tytuł::  Myśli wybrane (Czuang-Dze)
 Autor::  Jan Wypler
 Rok wydania::  1991
 Reprint::  1937
 Stron::  80
 Okładka::  miękka (zobacz zdjęcie)

WSTĘP


     Kompleks bytowania i całokształt kultury nowoczesnych Chin mają korzenie zapuszczone głęboko w tysiącletniem dziedzictwie spadkowym poglądów, które stanowią tło życiowe dla wszystkich reform, przeprowadzonych na wzór świata zachodniego. Naród żyje nadal własną siłą, duchową, której biegunami są konfucjanizm i taoizm. Protagonistą toaizmu jest filozof poeta Czuang-dze.

     Czuang-dze czyli Mistrz Czuang (właściwie nazywał się Czuang Czou) pochodził z Meng w dzisiejszej prowincji Szantung albo Honan. Żył, według wielkiego historyka Sü-Ma Tsien, około 350 r. przed Chr. Głównem źródłem do jego biografji jest to, co pozostało z pism jego, a co obecnie nosi nazwę. „Nan Hua Szeun King", t. zn. „Księga Mędrca z Nan Hua". W dziele tem Czuang-dze występuje jako niezwykle oryginalny myśliciel. Nie będąc zresztą ani dziwakiem ani ascetą nie chciał zarabiać na życie w służbie państwowej i godnością urzędnika gardził. O swojem życiu rodzinnem wspomina w przypowieści p. t. „Śmierć a wola nieba". Potomkowie jego żyją dotychczas i szczycą się swym przodkiem.

     Życiem dał przykład swej teorji, bo pozostał w niedostatku; zdaniem jego bowiem bieda była bezsilna wobec niezależności i spokoju jego duszy. Przypowieści „Żółw" i „Sowa i feniks" dają dowód niezależności duchowej tego poety-filozofa. Dotyczą one poglądów wielkiego sofisty Huei-dze, ministra państwa We. Jak do światopoglądu tego ministra, tak też do innych przedstawicieli różnych kierunków filozoficznych odnosił się Czuang-dze z największą suwerennością ducha. A był to czas obfitujący w najrozmaitsze prądy polityczne i duchowe. Ówczesne dwory suwerennych państw feudalnych, powstałych w słabnącej monarchji uniwersalnej dynastji Czou (1122—255 przed Chr.) były ośrodkami wspaniałego życia kulturalnego. Dla uzasadnienia zaś etyczno-dialektycznego tych ustrojów państwowych powstało wiele szkół filozoficznych. Na pierwszem miejscu stała szkoła Konfucjusza (551—479 przed Chr.), przestrzegająca tradycji i obyczajów („li"). Reprezentowała ona optymistyczny racjonalizm, polegający na wzniosłej zasadzie poczciwości i obowiązku (ming fen) i mający na celu wychowanie dzielnej młodzieży. Głównymi przedstawicielami tej szkoły (Ju Kia - rodzina uczonych) byli w epoce Czuang-dze: Tseng Tsi, Tsi Si (wnuk Konfucjusza) i przedewszystkiem Mong-dze. Kierunkiem tym przejął się prawdopodobnie i Czuang dze, lecz po niejakim czasie, widząc pedantyczną ciasnotę sztywnego rytualizmu Konfucjusza, zmienia swój pogląd, a nawet potem Konfucjusza nieraz w sposób dość dowcipny ośmiesza i wychowawcę starożytnych Chin często przeciwstawia „Staremu Mędrcowi" Lao-dze (z VI-go w. przed Chr.), głównemu przedstawicielowi drugiej głównej szkoły filozoficznej, taoizmu. Słowo „tao" oznacza drogę, postępowanie, sposób działania, wieczne prawo tworzenia.

Człowiekowi - ziemia jest prawem,
Ziemi - Niebo jest prawem,
Niebu - Tao jest prawem, Tao - samo sobie jest prawem...
(Lao-dze, Tao-te-king. 27).


     Tao jest najgłębszym sensem wszechświata i idealną drogą człowieka, który powinien przy pomocy niedziałania (wu-wei) dążyć do jak najściślejszego zespolenia życia z tą „Drogą". „Być zespolonym z Tao, to znaczy być wiecznie". (Lao-dze, Tao-te-king. 16).

     Tao stało się z biegiem czasu zasadniczem pojęciem chińskiej mądrości. Niektórzy uważają tao też za bóstwo, za tajemniczą pramatkę wszelkiego bytu. Pod tym kątem widzenia „Tao" odnosiłoby się do matriarchalizmu i ehtonizmu chińskiego. Do ideowych haseł taoizmu należy między innemi Russowski: „powrót do natury".

     Obok tych dwóch najważniejszych prądów. filozoficznych, konfucjanizmu i taoizmu, wielką rolę odgrywał wówczas również pozytywizm altruistyczny, szerzony przez społecznego teoretyka Mo-ti (ok. 450 przed Chr.). Biorąc pod uwagę jego religijny ascetyzm, potępianie przepychu i szlaki i zasadę miłości powszechnej można pod niektóremi względami porównać tego filozofa z Savonarolą lub Tołstojem. Przeciwnikiem Mo-ti był skrajny pesymista i indywidualista Jang Czu. Mo-ti zajmował się również w dużej mierze problemami poznania, przez co zasłużył sobie na miano ojca sofistów (Ming Kia - rodzina dialektyków). Ówcześni sofiści chińscy mieli, podobnie jak ich duchowi współcześnicy Grecji, specjalne upodobania w najrozmaitszych błyskotliwych paradoksach i w przesadnej dialektyce. Głównym przedstawicielem rodziny logików jest Huet-dze, z którym się najchętniej mierzył Czuang-dze.

     Z rzadką przenikliwością i żywością ducha rozprawiał się Czuang-dze z poglądami wszystkch owych kierunków, które był opanował gruntownie. Przez zbijanie ich sprzeczności dąży do zbadania prawdziwej istoty świata. Jasno określa granice poznania, krytykując sceptycyzm i relatywizm. Przez syntezę rozmaitych światopoglądów dąży do centralnego przeżycia istoty „Tao", którego nie można pojąć przy pomocy samej wiedzy. Czuang opisuje kilkakrotnie zdrętwienie ciała, kiedy to duch wzbija się do mistycznej wizji. „Ciało jest zdrętwiałe jak suche drzewo, dusza jak popiół nieżywa". Już pierwsza przypowieść, o ptaku „Peung", symbolizuje wzlot mistyka w wszechświat.

     W jaki sposób Czuang osiąga rozwiązanie sprzeczności poszczególnych kierunków filozoficznych, wskazuje przede wszystkiem księga II pt. „Wyrównanie światopoglądów". (Księga ta jest nie tylko najtrudniejszym ustępem dzieła Czuanga, ale może całej literatury chińskiej). W wspaniałej rapsodji „Gra na organach niebios" podaje rozwiązanie problemu w postaci plastycznej wizji. Grę na organach ziemskich umożliwia dopiero jakaś wyższa siła, znajdująca się poza naturą. Na wszystkie zjawiska doczesnego życia powinno się patrzeć sub specie aeternitatis. Kto zaś zamierza pogodzić poszczególne światopoglądy jedynie tylko na podstawie jakiejś jednostronnej abstrakcji, oszukuje samego siebie, jak to humorystycznie ilustruje powiastka „O karmieniu małp". Praktycznie trzymamy się zdala od sprzeczności poglądów, jeżeli rezygnując z subjektywnego występowania doskonalimy się w ukryciu jak to uwydatnia w I księdze „Rozmowa między Synem Nieba (cesarzem), a ukrytym świętym". Subiektywne wartościowania są podobne do urojonego świata złudzeń.

Wybór przypowieści i myśli


PTAK PEUNG I PRZEPIÓRKA


     Na pustej północy rozciąga się Ming Haj (mroczne morze), jezioro niebios. Żyje w niem ryba, której wielkość'wynosi 1000 staj, a nikt nie zna jej długości; zowie się Kun. Żyje tam też ptak Peung. Grzbiet jego podobny jest do olbrzymiej góry, jego skrzydła podobne do zwisających z nieba chmurzysk. Jak trąba powietrzna podnosi się wirując 90.000 staj, wysoko ku krańcom ciemnych obłoków i błękitu nieba, poczem zmierza ku południowi dążąc do morza południowego.

     Wyśmiewając go, zwykła przepióreczka rzekła: „Dokąd że ten tam zmierza? Ja, trzepocąc się tak kilka łokci wysoko, przefruwam zaledwie parę sążni, poczem opuszczam się w dół. Tak sobie polatać po gęstwinie jest najwyższym celem fruwania; lecz tamten dokąd zmierza?"

     To właśnie jest różnica między wielkością a małością. Jest sobie taki ktoś, którego wiadomości wystarczają dla jakiegoś tam obwodu, którego zdatność nadaje się jakiemuś tam władcy, aby osiągnąć w państwie jakieś tam sukcesy. Taki ktoś będzie się czuł podobnie jak ta przepiórka.


SYN NIEBIOS I NIEZNANY ŚWIĘTY


     Świętobliwy cesarz Jao chciał odstąpić państwo mistrzowi Hü Ju i rzekł: „Jeżeli przy wschodzie słońca lub księżyca nie zgasi się pochodni, wówczas światła ich widocznie tracą na swej mocy wobec siły blasku słońca. Gdy późną jesienią nadchodzą obfite deszcze, a mimo tego podlewanoby i nawadniano ziemię, byłoby to wobec obfitości wody daremnym wysiłkiem. Kiedy zasiędziesz na tronie, wtedy państwo będzie uporządkowane. Gdybym zaś dalej chciał pozostać władcą, wtedy sam uznaję, że błędniebym postąpił. Proszę cię zatem, przyjmij władzę nad państwem!"

     Hü Ju odparł: „Państwo uporządkowałeś. Ponieważ już jest zupełnie uporządkowane, gdybym tedy wstąpił na twoje miejsce, nosiłbym tylko twoje imię. Imię zaś jest tylko gościem rzeczywistości. Miałbym więc być tylko gościem? Ptasi król buduje sobie gniazdko w głębi lasu i wystarczy mu jedna jedyna gałązka, kret pije z rzeki, lecz tylko tyle, ile mieści się w jego brzuszku. Zatem daj mi spokój Panie! Nic mnie nie obchodzi państwo. Gdyby kucharz nie utrzymywał w porządku swej kuchni, to kapłan nie opuści swych naczyń ofiarnych, by go zastąpić"


ZAŁAGODZENIE PRZECIWIEŃSTW I KARMIENIE MAŁP


     To co z punktu widzenia „ja" jest belką poprzeczną, lub podłużną, brzydotą lub pięknością, wielkością lub podłością, zgodą lub odstępstwem: te wszystkie kontrasty znoszą się w jedności. Istność ich polega na zróżniczkowaniu, i w tem już leży zarodek ich zanikania. Tam, gdzie już nie ma istności i zanikania, zlewają się w jedności. Lecz tylko uświadomiony wie o tem roztapianiu się w jedności. Ze stanowiska swego „ja" nie rozwija więc żadnej zabiegliwości, lecz zadowala się tem, co jest ogólnie przyjęte i uznane. To daje mu możność do należytego działania; kto należycie działa, postępuje; kto postępuje, osiągnie; kto osiągnął, ten ukończył swoje zadania, a tem samem ukończyła się subjektywna zależność. Skończył i nic nie wie o jakimś tak lub owak określonym bycie. To właśnie nazywa się Tao.

     Kto męczy swą duszę, aby wyjaśnić, że całokształt świata jest jednością, a nie poznaje jego tożsamości, temu się powodzi tak jak czytamy w bajce „Rano trzy". Cóż to znaczył Ojciec małp rozdawał kasztany i mówił: „Rano trzy, a wieczorem cztery". - Wtedy wszystkie małpki gniewały się. Rzekł więc: „Jeżeli nie tak, to rano cztery, a wieczorem trzy". - Uradowały się natychmiast wszystkie aczkolwiek co do pojęcia i rzeczy nic się nie zmieniło. Okazywały małpy raz radość, raz gniew, albowiem były przyzwyczajone do ich subjektywnej zależności. Tak samo święty w stosunku do ludzi. Rozweela ich twierdzeniem lub przeczeniem, lecz sam spoczywa w równowadze niebios. Oto co nazywa się przyznawaniem racji jednej i drugiej stronie.


TAO JAKO ZASADA ŻYCIA


     Życie nasze ma granice, lecz wiedza jest bezbrzeżna. Przy pomocy czegoś ograniczonego badać nieograniczoność jest rzeczą niebezpieczną. Poświecić siebie samego celem zdobycia wiedzy znaczy narazić owe życie. Po dobrym czynie nie następuje bezpośrednio sława, po złym nie przychodzi natychmiast kara.

     Ten, kto pielęgnowanie życia wewnętrznego uważa za swoją główną zasadę, może ochronić swoje ciało, może w pełni ukształtować swoje życie, może czynić dobrze bliźniemu, może spełnić swoje zadanie na ziemi.


ŻÓŁW


     Czuang-dze siedział z wędką nad rzeką Pu. Tam zastali go dwaj dostojnicy, których król państwa Czu wysłał do niego z wiadomością, że chce mu powierzyć uporządkowanie państwa.

     Czuang-dze, nie wypuszczając wędki z ręki i nie podnosząc oczu, rzekł: „Słyszałem, że w państwie Szn jest święty żółw. Nie żyje już od trzech lat, lecz król przechowuje go owiniętego w chusty, w skrzyni ustawionej w hali świątyni. Jakże uważacie? Wolałby żółw być martwy i cieszyć się z czci oddawanej jego zwłokom, czy też wolałby sobie żyć i włóczyć swój zad za sobą po błocie?" Obydwaj dygnitarze odrzekli: „Wolałby żyć i włóczyć zad po błocie". Wtedy Czuang-dze powiedział: „Ja także wolę włóczyć swój zad po błocie!"

ŚMIERĆ A WOLA NIEBA


     Gdy żona Czuanga zmarła, przybył do niego Huei-dze, by mu złożyć kondolencję. Czuang-dze siedział z rozkroczonemi nogami na ziemi, bębniąc po misce i śpiewając przy tem.

     Huei-dze rzekł: „Jeśli żona po długoletniem pożyciu małżeńskiem i po wychowaniu dzieci umiera w podeszłym wieku, a jej mąż nie lamentuje, to już naprawdę dosyć, lecz jeżeli ponadto jeszcze bębni po garnku i śpiewa, czy to już nie zawiele?"

     Na to Czuang-dze odrzekł. „Wcale nie! Kiedy umarła, zrazu zdjęła mnie żałość jak wszystkich innych. Lecz gdy zdałem sobie sprawę skąd ona się wzięła, zdałem sobie sprawę, że była ona pierwotnie przed urodzeniem, co mówię, nie tylko przed urodzeniem, lecz nawet przed cielesnością, a nawet właściwie przed wszelkim bytem. Wtedy to, w tem, co jest niepojęte i niezrozumiałe, nastąpiło jakieś płodne zawęźlenie i wtedy, tworząc się, przybrało ono istotność, która przemieniła się i otrzymała ciało, a to przemieniając się stało się indywidualnem życiem. Teraz zaś nastąpiła ponowna zmiana, gdyż umarła. Zajścia te następują po sobie jak wiosna, lato, jesień i zima, jak prawa rytmicznego biegu pór roku. Teraz ona spoczywa w wielkim przybytku wszechbytu. Gdybym więc wciąż miał lamentować, to wydawałoby mi się, jak gdybym nie chciał zrozumieć woli Nieba. Wiec dałem pokój płaczu".


     Jan Wypler

Źródło: Kurier