Śmierć Delfina (następcy tronu)
Śmierć Delfina (następcy tronu) - Alfons Daudet.
Przekład z francuskiego Jan Wypler.
Źródło: Goniec Śląski 1921, R. 1, nr 183 - Śmierć Delfina.
Wersję cyfrową przygotował: Czesław Mnich.



     Mały Delfin jest chory, mały następca tronu niebawem umrze... W dzień i w nocy Święty Sakrament wystawiony jest we wszystkich kościołach królestwa i duże świece płoną na intencję wyzdrowienia dziecięcia królewskiego. Ulice starej stolicy są ponure i milczą, dzwony nie dzwonią więcej, powozy jadą stępą... Mieszkańcy ciekawi patrzą na końcu pałacu przez sztachety na odźwiernych o złocistych brzuszyskach, którzy na dziedzińcach poważnie rozmawiają.

     Cały zamek jest w podnieceniu... Szambelanowie, marszałkowie dworu wchodzą i schodzą, biegnąc po marmurowych schodach... Galerje pełne Paziów i dworaków w jedwabnych ubraniach, przechodzących od jednej grupy do drugiej, aby szeptem nowinki zebrać... Na szerokich gankach damy dworu we łzach składają sobie wzajemnie głębokie ukłony, oczy ładnemi haftowanemi husteczkami wycierając. W oranżerji wielkie zebranie lekarzy w togach... Widać przez szyby, jak oni poruszając swojemi długiemi czarnemi rękawami i po doktorsku swoje głowy w perukach chylą...

     Wychowawca i koniuszy Delfina małego przechadzają się pode drzwiami, oczekując uchwały fakultetu. Obok przechodzą kuchciki, nie kłaniając się im. Pan koniuszy klnie jak poganin, a pan wychowawca deklamuje wiersze Horacjusza... A w tym czasie słychać stamtąd, od strony stajni przeciągłe rżenie żałosne. To kasztan małego Delfina, o którem stajenni zapominają, smutnie woła przed pustym żłobem. A król? Gdzie jest Jegomość król? Król zamknął się sam w pokoju, w głębi zamku... Cesarskie Moście nie lubią, aby ich widziano, jak płaczą...

     Co się tyczy królowej, to jest rzecz inna... Siedząc u wezgłowia małego Delfina ona ma swoją piękną twarz łzami zalaną i szlocha wobec wszystkich bardzo głośno tak, jakby to robiła handlarka sukna. Na swem posłaniu z koronek, mały Delfin bielszy od poduszek na których leży, spoczywa z oczyma zamkniętemi. Myślą, że on śpi; lecz nie: mały Delfin nie śpi... Odwraca się do swojej, matki i widząc, że płacze mówi:

- Dostojna królowo, czemu pani płaczesz? Czyż właściwie wierzysz, że mam umrzeć? Królowa chce odpowiedzieć. Szlochanie przeszkadza jej mówić.
- Nie płacz, dostojna królowo; zapominasz, że jestem następcą tronu i że następcy tronu nie mogą tak uzmierać...
Królowa szlochała jeszcze głośniej i mały następca zaczyna się bać.
- Hola, - mówi on - ja. nie chcę żeby śmierć mnie przyszła zabrać, i ja potrafię przeszkodzić jej wejść tutaj... Niech sprowadzą natychmiast czterdziestu lancknechtów bardzo silnych, aby trzymali wartę koło naszego łóża!... Niech sto dużych armat czuwa w dzień i w nocy z zapalonym lontem pod naszemi oknami! I biada śmierci, jeżeli ona ma odwagę zbliżyć się do nas!...

     Aby dogodzić królewskiemu dziecięciu, królowa daje znak. Natychmiast słychać jak duże armaty wjeżdżają na dziedziniec; i czterdziestu wysokich lancknechtów przychodzi, partyzanę w pięściach, ustawić się naokoło pokoju. To są wszystko starzy wojacy z wąsami siwemi. Mały Delfin klaska w dłonie widząc ich. On poznał jednego z nich i przywołuje go:

- Lorrain! Lorrain!
Stary wojak przychodzi do łóżka.
- Ja cię bardzo lubię mój stary Lorrain... Pokaż na chwilę swoją dużą szablę... Jeżeli śmierć zechce mię wziąć, trzeba będzie ją zabić, nieprawdaż?
Lorrain odpowiada: - Tak, wasza Dostojność... I dwie duże łzy spływają na jego ogorzałe policzki.

     W tym momencie kapelan zbliża się do małego Delfina i mówi do niego długo po cichu, pokazując mu krucyfiks. Mały następca słucha go bardzo zdziwiony, potem nagle przerywając mu;
- Rozumiem doskonale, co mi mówisz panie księże; ale wreszcie czyżby mój mały przyjaciel Beppo nie mógł umrzeć za mnie, jeżeli by mu dano dużo pieniędzy?

     Kapelan w dalszym ciągu mówi szeptem do niego i mały następca ma wygląd coraz bardziej zdziwiony. Kiedy kapelan skończył, mały następca podejmuje z głębokiem westchnieniem:
- Wszystko, co mi tu mówisz, jest bardzo smutne, panie księże; lecz jedna rzecz mnie pociesza, to jest, że tam w raju gwiaździstym ja będę jednak następcą tronu... Ja wiem, że Pan Bóg jest moim kuzynem i nie omieszka obejść się ze mną jak przystoi mojej godności. Potem dodaje, zwracając się do matki:
- Niech mi przyniosą moje najlepsze suknie, mój kaftan z białych gronostai i moje aksamitowe trzewiki! Ja chcę się wystroić dla aniołów i wejść do raju w ubraniu następcy tronu.

     Kapelan pochyla się po raz trzeci nad małym Delfinem i mówi szeptem długo do niego... Podczas jego przemowy, królewskie dziecię przerywa mu z gniewem:
- Ale wtedy - woła ono - być następcą tronu, to nie jest wcale nic! I nie chcąc nic więcej słuchać, mały następca odwraca się do ściany i gorzko płacze.

             Jan Wypler

Źródło: Goniec Śląski